Wakacje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich będą niesamowitym przeżyciem szczególnie dla turystów, którzy uwielbiają luksusowe hotele, formułę all inclusive, pustynny krajobraz oraz ogromne wieżowce.
Relacja z podróży do ZEA
Kraina nieznana i niedoceniana. To jest nasz pierwszy raz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i jesteśmy zachwyceni! Dopiero będąc na miejscu, zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo nieprawdziwe opowieści krążą w Polsce o tym kraju.
Na wakacje przyjechaliśmy w okresie ferii zimowych. Pogoda jest wręcz idealna – w ciągu dnia temperatury sięgają od 25-30°C. Wieczory są bardzo przyjemne i możemy spokojnie chodzić w krótkich bluzeczkach. Rzeczywiście miejscowi potwierdzają, że latem na termometrze możemy zaobserwować nawet 45°C. W takich warunkach nikt nie jest w stanie normalnie funkcjonować, dlatego w okresie od maja do października istnieje ustawowy zakaz wykonywania prac na zewnątrz w godzinach między 11 a 16, a życie latem rozkwita dopiero po zachodzie słońca.
Na lotnisku przeszliśmy odprawę paszportową, dokonywaną przez rodowitych Emiratczyków. Ubrani byli w narodowe stroje – biała galabija i nakrycie głowy podtrzymywane przez czarny rulownik, niegdyś służący za bat do popędzania wielbłądów. Odprawa odbyła się z należytą godnością, powagą i pełnym szacunkiem dla nas jako ich gości. Polacy nie potrzebują wiz wjazdowych, natomiast konieczne jest posiadanie paszportu ważnego minimum 6 miesięcy.
Z lotniska w DWC (nowe, jeszcze rozbudowywane lotnisko) jechaliśmy autostradą Ras Al Khaimah, która w niektórych miejscach miała nawet 6 pasów. Przylecieliśmy na miejsce w nocy. Nasza podróż z lotniska do Dubaju odbyła się o później porze, ale ku naszemu zdziwieniu na całej trasie droga była oświetlona lampami ulicznymi.
Po ok. 1,5 h dotarliśmy do hotelu i, pomimo że nasza doba hotelowa rozpoczynała się dopiero o 15, to otrzymaliśmy pokój zaraz po śniadaniu. W recepcji pracują zarówno kobiety jak i mężczyźni. Obsługa jest bardzo miła, uprzejma i swoim gościom hotelowym służy wszelką pomocą. Pokój, który otrzymaliśmy, tak jak całe otoczenie lśnił czystością i pachniał bardzo przyjemnie. Biała, świeża, wykrochmalona pościel zmieniana jest dosłownie co 2 dni. W łazience bardzo czyste toalety i ogólny ład. Przestronna garderoba z licznymi szufladami, pozwalała na rozwieszanie ubrań. W kącie stoi dodatkowo deska i żelazko do prasowania. Na stoliku czekało na nas powitalne czerwone wino i kosz owoców. Z okien balkonu rozpościera się widok na zielony, pełen różnorodnych kwiatów i innej roślinności ogród. W dali widać białe plaże i lazurowe morze w otoczeniu palm i akacji.
Na zewnątrz znajduje się brodzik dla dzieci oraz duży, przestronny basen z podgrzewaną wodą (nie śmierdział chlorem), także przez cały czas można się pluskać z przyjemnością. Przy nim trzy zjeżdżalnie czynne okresowo, ale niestety nie mają zbyt wielu chętnych, bo... wpada się do zimnej wody. Przez cały czas kąpielisko jest monitorowane przez ratowników, którzy pilnują każdego stanowiska z osobna. Wokół basenu znajduje się duża ilość leżaków, na których można zrelaksować się i wypocząć. Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, że każdego ranka na leżakach czekały na nas zwinięte w rulon, miękkie, czyściutkie i pachnące ręczniki. Żadnych karteczek, kaucji, potwierdzeń zwrotu. Bar przy basenie (otwarty od 10 do 22) serwuje orzeźwiające napoje — świeże soki z mango, papai oraz cytrusów, a także wiele oryginalnych napoi alkoholowych przedniej jakości. Wybór jest bardzo bogaty... Sama sprawdziłam! :D
Dojście do plaży wiedzie przez ogród pełen klimatycznych ścieżek, pośród soczystej zieleni, kolorowych kwiatów oraz cudnie wyglądających, nabrzmiałych agaw. Spacerkiem można dojść w ok. 7 minut, a na tych bardziej leniwych czekają meleksy, z których można skorzystać. Sama plaża... Wow! Zaskakująco długa, szeroka, z łagodnym wejściem do morza. Temperatura wody wynosi ok. 23°C. Nie brakuje wygodnych leżaków, puf do siedzenia oraz baru, przy którym do późnych godzin wieczornych serwowane są różne napoje, a także lokalne potrawy i sałatki.
W hotelu mamy ofertę all inclusive. Wybór głównych posiłków jest tak ogromny i różnorodny, że trudno nie spróbować tutejszych potraw, dlatego cały czas chodzimy przejedzeni! Ze względu na gości z różnych części świata serwowane są dania, począwszy od kiszonej kapusty i kiełbasy dla Niemców, poprzez dania kuchni indyjskiej, libańskiej i arabskiej, a skończywszy na przepysznym sushi. Słodkie desery i soki ze świeżych owoców dopełniają naszą radość. Ktoś, kto nie chce przytyć, nie powinien tu przyjeżdżać... Dodatkowe 5 kg gwarantowane!
Niestety animacji wieczornych nie ma, dlatego czas wolny organizujemy sobie sami – gramy, rozmawiamy i chodzimy na długie spacery. Jest cudnie tak, że chyba nie potrafię tego przekazać. To tak jak w tej reklamie „podaruj sobie odrobinę luksusu”.
W następnym artykule opiszę, co nas tak bardzo urzekło w Emiratach i co jest prawdą, a co fałszem pokutującym w naszych wyobrażeniach o tym pięknym kraju. Napiszę także o filozofii życia Emiratczyków, stosunku do kobiet, innych wyznaniach i o wizycie Papieża Franciszka w Abu Dabi.